Za oknem kalendarzowe lato, mnie jednak wzięło na chłodniejsze wspomnienia. Gdy byłam mała dostałam na gwiazdkę narty, 100% plastik, żółte jak słońce- PIĘKNE! Były zdatne do użycia przez 10 minut, bowiem, jak na 7-latkę przystało, sądziłam, że są elastyczne i nie pękają. Weszłam nimi w poprzek na rów i wróciłam do domu z czterema kawałki nart w ręku:( Nigdy więcej nart nie dostałam, a moim jedynym zimowym przyjacielem były odtąd sanki. Dlaczego o tym piszę? Otóż, ilekroć jestem w Zieleńcu, zastanawiam się dlaczego nigdy po tym wydarzeniu nie zdecydowałam się nauczyć jeździć na zjazdówkach? Może dzisiaj byłabym posiadaczką olimpijskiego złota? A moją światową karierę zaprzepaścił świąteczny incydent?:) Trauma pozostała…
Jeżdżę więc sobie do Zieleńca pielęgnować moje wspomnienia i rozpaczać nad żółtymi nartami, a rozpaczanie w pięknej zimowej scenerii może wnieść traumę na wyżyny, z racji tego, że niegdyś uważano, iż wioseczka ta (teraz część Dusznik Zdroju) była mieścinką najwyżej położoną w Sudetach. Ja się będę trzymała tej właśnie wersji.
Wszyscy miłośnicy Alp, mogą doświadczyć tutaj specyficznego mikroklimatu, co więcej, jest to jedyne miejsce w Polsce, gdzie panują warunki zbliżone do tych alpejskich!!!
Ale nie samymi nartami człowiek żyje, spacerowicze też znajdą tutaj coś dla siebie- ja znalazłam:)
Kąpiel pod armatkami śnieżnymi…mmmm
Jeżeli jesteście juz w Zieleńcu i męczy Was nuda, wybierzcie się do znajdującego się nieopodal Rezerwatu przyrody o nazwie Torfowisko pod Zieleńcem. W prawdzie o tej porze roku (czyt. zima) torfu raczej nie zobaczycie, jednak śnieżna kołderka uczyni krajobraz równie atrakcyjny dla oka.
Latem na pewno jest tam równie pięknie! Chętnie zobaczę Wasze zdjęcia w słoneczno-trawiastej scenerii:D
Informacje praktyczne:
Jak tutaj trafić?
Jak się poruszać?