Tydzień na Isle
Dawno dawno temu, gdy byłam kinomaniakiem, oglądałam wszystko co wiązało się z kiltami, kratą, zamkami. Miałam też etap w swoim życiu, gdy czytałam namiętnie romanse Joanny Lindsay, a akcja ich bardzo często rozgrywała się w dalekiej Szkocji. W głębi duszy wiedziałam, że pewnego razu zobaczę zasłyszane miejsca na żywo.
Los popchnął mnie na Isle of Skye. Wyjazd odwlekałam długo. Nie chodziło bynajmniej o kilometry, ale o ilość środków transportu, aby się tam dostać. Na przeszkodzie stał również zbyt wysoki kurs funta, mnożenie cen razy pięć skutecznie zniechęcało. Nie wspomnę o kapryśnej szkockiej pogodzie!
Źródło: www.travel.nationalgeographic.com
Zrobiłam sobie jednak niespodziewanie prezent urodzinowy i w marcu 2016 roku, ja i M, poleciliśmy do Glasgow, by stamtąd zacząć wielką szkocką przygodę.
TERMIN: 12.03-17.03.2016
ILOŚĆ UCZESTNIKÓW: 2
MIEJSCE: ISLE OF SKYE- SZKOCJA
CO UDAŁO SIĘ ZOBACZYĆ: Glasgow-Portree-Staffin-Uig-Dunveg-Milovaig-Carbost-Sligachan-Boradford-Armadale-Mallaig-Morar-Glenfinnan-Fort William-Glasgow
TRANSPORT
Jak tam dojechać? Po pierwsze kupić bilet lotniczy, nie wiem, gdzie będziecie lądować. Ja przedstawię Wam podróż, która zaczęła się w Glasgow.
Do Glasgow przylecieliśmy późnym wieczorem, przekoczowaliśmy więc do rana na lotnisku. Może nie należy ono do najwygodniejszych, jednak nikt nikogo nie przegania, przy sali przylotów jest cichuteńko i można przemęczyć się do rana. A lotniskowy sklepik to stałe źródło pysznych ciastek, których pojadłam za wszystkie czasy (1 funt szczęścia). Nasz transport na północ kraju ( w tym przypadku do Portree) wyjeżdżał dopiero o 8. Linie Scottish Citylink wyjeżdżają spod samego lotniska (naprzeciw głównego wejścia). Bilet można kupić na miejscu, bądź przez Internet. Na Isle of Skye prowadzą dwie drogi, jedna do Portree, drogą lądową. Druga wiąże się z przeprawą promem na trasie Mallaig – Armadale. Ten wariant zostawiliśmy sobie na powrót.
Najłatwiejszą opcją byłoby wynajęcie samochodu i dojechanie na miejsce w 5 godzin, jednak po co ułatwiać sobie życie, skoro można doświadczyć wszystkich możliwych środków transportu i przeżyć prawdziwą przygodę.
Podróż nie należała do najkrótszych. Rozpoczęliśmy ją o 8 rano, by po 17 być na miejscu. Po drodze była godzinna przerwana w miejscowości Forth William. Tam przy stacji autobusowej i dworca kolejowego znajduje się małe centrum handlowe z restauracją. Można więc posiedzieć przy English Breakfast i przy hulającym Wi-Fi nawiązać kontakt ze światem. Po 9 godzinach autobus dowiózł nas na rynek małego miasteczka Portree. Na wyspie kursują podmiejskie autobusy, jednak ich częstotliwość poza sezonem jest skąpa. Nie chcieliśmy być uzależnieni od rozkładu jazdy i zdecydowaliśmy się na autostop. Uczynność i serdeczność Szkotów przeszła nasze najśmielsze oczekiwania. Co istotne, forma ta była całkowicie bezpieczna. Ludzie zatrzymywali się często i nie raz umilili nam tułaczy żywot podwożąc dalej niż prosiliśmy. Był tylko jeden niespisany warunek, opowiedzieć coś o sobie, porozmawiać, pokazać naszą rzeczywistość. Każda z napotkanych osób była spragniona konwersacji czy o życiu, czy o przepięknej słonecznej marcowej pogodzie, której na Isle of Skye jak na lekarstwo.
Jak się przemieszaliśmy?
Dzień 1
Zielona Góra -Wrocław -Glasgow samochód+samolot
Dzień 2
Glagsow – Fort William – Portree – autbus
Dzień 3
Portree – Staffin – Uig – autostop
Dzień 4
Uig – Dunveg-Milovaig-Carbost – autostop
Dzień 5
Sligachan-Boradford-Armadale-Mallaig-Morar – autostop + prom
Dzień 6
Morar-Glenfinnan-Fort William-Glasgow – autostop + autobus
Koszt transportu GREYMOUSELAND: 1148,00 pln
- bilet lotniczy (Wrocław – Glasgow – Wrocław) 300,00 pln
- parking przy lotnisku 50,00 pln
- paliwo 90,00 pln
- bilet autobusowy Glagow-Portree (41,00 GBP* 2) 410,00 pln
- bilet autobusowy Forth William – Glasgow (27,00 GBP * 2) 270,00 pln
- bilet na prom (Armadale – Mallaig) (2,80 GBP * 2) 28,00 pln
Pomimo iście zimowo – wiosennej aury zdecydowaliśmy się Szkocji polecieć z namiotem. Na Isle of Skye biwakowaliśmy w różnych miejscach, i o ile jest to dozwolone prawnie, o tyle ciężko było miejsce do nocowania znaleźć, gdyż mnogość pastwisk, które w marcu były grząskimi mokradłami, skutecznie pozbawiało nas suchego obozowiska. Przemierzyliśmy całe Skye dookoła i takie same były nasze noclegi, zakręcone, na granicy rozsądku.
Nocowaliśmy na łączce nieopodal Portee, w Uig na Uig Bay Campsite nad samym wybrzeżem, w Carbost w przydrożnym rowie oraz przy przejeździe kolejowym Mallaig a Morar. Każde miejsce było wyjątkowe? hmmm… Zwłaszcza wbijające się w plecy kamienie leżące przy torach i wilgoć mokradeł unosząca się nad mokrymi łąkami. I na pewno z wygodą nie miało to nic wspólnego, jednak z perspektywy czasu jest co wspominać.
Elementem wspólnym były piękne widoki i przerażająco zimne noce, gdzie temperatura spadała poniżej zera. Skrobanie namiotu, jak szyb aucie zimą, było dla nas ewenementem. No i szczytem głupoty należy nazwać zabranie ze sobą jednej karimaty i letnich śpiworów. To uczucie, gdy walisz pięścią w udo, by odzyskać czucie, wyciągasz spod pleców kamień, czy wciskasz stopy w rekawy od bluzy, żeby je ogrzać. Tak to mniej więcej wyglądało i właśnie dzięki temu nabraliśmy ochoty na więcej takich idiotyzmów.
Temat naszej szkockiej bezdomności szerzej został opisany tutaj.
Koszt noclegu GREYMOUSELAND: 10,00 GBP (50,00 pln)
WYŻYWIENIE
Zakupiona w Portree butla z gazem umilała nam pichcenie owsianki. Jedzenie zabraliśmy częściowo z Polski. “Zdrowe” zalewajki…dżemik, miód i owies pomogły skutecznie zabić głód po wielu godzinach marszu.
W odróżnieniu od koszmarnie drogiej Norwegii, w Szkocji da się zaszaleć. Na wyspie funkckonuje sieć marketów Co-op (Portree, Broadford) oraz małe sklepiki w Dunvegan – Fasgadh Stores, w Glendale (The Glendale Shop and Post Office), Staffin (macKenzie Stores), Uig (Rankins). Każdy miłośnik ciastek poczuje się jak w raju. Mnogość marek, regały uginające się od ciastek, ciasteczek, ciastuni. Oj pojadłam ja w Szkocji słodkości:) Przymusowo należy pokosztować tłuściutkiego English Breakfast, koniecznie z haggisem (coś przypominającego mielonkę, z białymi kropkami – czytaj tłuszczem), po solidnej porcji o wartości 3000 kcal będziecie czuli tłuszczowsręt do wieczora i mieli obiad oraz kolację z głowy. Warto zaopatrzyć się w lokalnie napotkanych sklepach w wodę. Odległości między miastami są spore, szkoda by było paść z pragnienia na szkockim pustkowiu. Chociaż w tak malowniczej scenerii można umierać no i cmentarzy tam nie brakuje.
Na wyspie mieści się Skye Oldest Bakery, urocza piekarenka z długą tradycją, funkcjonuje od ponad 140 lat!. Każdy czekoladoholik musi obowiązkowo odwiedzić to miejsce. A znajduje się ono w Dunvegan przy głównej drodze. Zahaczając o Zamek możecie udać się na mały deserek.
Koszt wyżywienia GREYMOUSELAND 290,00 pln
- żywność zakupiona w Polsce 50,00 pln
- butla gazowa zakupiona w Szkocji 40,00 pln
- jedzenie zakupione w Szkocji 200,00 pln
Zbierzmy wszystko razem:
TRANSPORT 1148,00
NOCLEG 50,00
WYŻYWIENIE 290,00
CAŁOŚĆ 1488,00 PLN
1 OSOBA 744,00 !!!!
Nie czarujmy się, Szkocja była jest i będzie droga (z racji wysokiego kursu funta). Wszystko razy pięć błyskawicznie winduje ceny i pustoszy portfel. Z tego powodu tak rzadko zapuszczamy się w te właśnie rejony. Przeglądałam wiele ofert wycieczek zorganizowanych, czy też jedno bądź kilku dniówek, zakupionych chociażby w Glasgow. Koszt ostateczny kładzie na łopatki. Dlatego opcja na własną rękę wydaje się dla mnie najrozsądniejsza. Wymaga przekroczenia swoich granic tolerancji na niewygodę. W życiu rzadko jest jednak coś za darmo a cierpienie:) nawet to podróżnicze uszlachetnia i rozwija horyzonty.
*podane ceny przeliczone są wg kursu 1 GBP = 5,00 pln. Kalkulacje cen bazują na danych z marca 2016 roku.
I jeszcze kilka zdjęć…
Jak przemieszczać się po wyspie?
3 Comments
Mag
Dzięki za inspirację 🙂
greymouseland
Piszę się na przyszłość:)
Wyprawa
Witam.
Wybieram się na wyspę, ale ma to być wyprawa o charakterze survivalu. Jestem ciekawy czy na wyspie można poruszać się po za wyznaczonymi szlakami i czy jest dostęp do mapy fizycznej terenu. Będę wdzięczny za informacje.
Pozdrawiam