Wpis krótki, ale treściwy. Jest już jesień, co oznacza, że podczas przejażdzek rowerowych, wypraw itp. zaczną marznąć stopy. Jesień to specyficzna pora roku, ni to zimno, ni to ciepło. Nie wiadomo w co się ubrać. Tu się nogi pocą, tam nogi marzną. Ciężko dogodzić.
Jakiś czas temu miałam okazję pojeździć trochę w paputkach Castelli. Paputki wg mojego slangu to nic innego jak:
Neoprenowe pokrowce na buty chroniące palce oraz przednią cześć stopy. Wodo- i wiatroodporne. Podgumowany spód z otworami na bloki. Mogą być używane jako warstwa pośrednia pomiędzy butem, a pokrowcem. Sugerowany zakres temperatur 10-18st. C *
czytamy na stronie velo.pl
TESTY W TERENIE
Ochraniacze na palce to ciekawe rozwiązanie, chroni bowiem te najbardziej newralgiczne kosteczki, które w bucie nudzą się i marzną. Przejdźmy do konkretów.
ZALETY:
- są rozciągliwe i bez problemu można założyć je na buta
- naprawdę działają i od razu czuć różnicę: JEST CIEPLEJ
- mają do wyboru kolor czarny (pasujący do wszystkiego), oraz fluorescencyjny żołty (widoczny)
- są starannie wykonane
- są poręczne, można je schować do kieszenie w razie W
- mają ładne logo
- producent pisze, że zakres temp. ich użyteczności 10-18 st., wg mnie spokojnie mogą być użytkowane w chłodniejszej aurze
- mocowania na butach idealnie wpasowują się w otwór w podeszwie, nie ma problemów z wypinaniem się
WADY:
- są dość delikatne, trzeba na nie uważać, by szybko nie zniszczyć
- są dość drogie jak na takie maleństwo, cena ok. 80 zł
- nie nadają się zbytnio na MTB. Trzeba uważać, aby chodzić w nich po miękkiej powierzchni bez ostrych krawędzi. Kamienie, beton wycierają materiał pod spodem
- kolor żółty brudzi się w błocie stosunkowo szybko
DLA KOGO WIĘC SĄ PAPUTKI?
Idealnie sprawdzą się do jazdy szosą, gdzie nie trzeba będzie biegać w butach rowerowych i przecierać podeszwy ochraniaczy. Zdecydowanie sprawdzą się do jazdy po szutrach, ale takich kulturalnych. Na błoto, kamienie i górskie wyprawy zdecydowanie nie polecam. Szkoda ich.
Moje ochraniacze zniszczyłam totalnie, gdyż biegałam z nimi po kamieniach… Jednak szkoda było mi wyrzucić i połatałam je sobie. Sądzę, że spokojnie posłużą mi jeszcze kilka sezonów. Teraz wiem, czego w nich nie robić.
Ochraniacze Castelli to pomysł na fajny prezent dla Kolarki/ Kolarza. Na pewno może być miłym akcentem na jesień do weekendowych przejażdżek.
Leave A Reply